zajrzało:

wtorek, 21 czerwca 2011

bieszczadzkie wspomnienie

ostatnie wydarzenia w moim życiu skłoniły mnie do zatopienia się we wspomnieniach. co prawda zdarza mi się to bardzo często,ale tym razem dotyczyły tylko jednej osoby. odszedł bliski mi Przyjaciel i nie wiem czemu zachciało mi się przyrządzić danie, które uwielbiał, a którym zażeraliśmy się co roku na bieszczadzkich szlakach. najlepszy smażony ser jadłam w knajpie "cień PRL-u" w Dołżycy. tego smaku nie zapomnę. coś wspaniałego!!! prosta rzecz a niebo w gębie.
bierzemy żółty ser -najlepiej półtwardy, broń Boże tostowy:) w kawałku. kroimy na półtora cm kotlety i posypujemy pieprzem, solą i papryką słodką. tak przyprawione panierujemy w roztrzepanym jajku i bułce. smażymy na rozgrzanej oliwie.na złoto.
podajemy z dowolnymi dodatkami. cudnie pasuje sos curry,konfitura z żurawiny,ale też zwykły keczup lub majonez.co kto lubi. do tego grzaneczki z chleba i jakieś warzywka.teraz pasują ogórki małosolne, kapusta młoda czy pomidory. poza sezonem kiszona kapusta, surówka z selera czy buraczki. można wybierać z wielu dodatków naprawdę:). ser pasuje do większości warzyw. zamiast grzanek można podać ziemniaki lub ryż. danie jest syte.pasuje na obiad lub jako alternatywa dla kanapek na kolację.moja propozycja to sos curry,buraczki słodko-kwaśne i grzaneczki. i tyle.co tu więcej pisać:)
smacznego.mniamula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz