zajrzało:

niedziela, 29 września 2013

cukinia w wersji lasania :)

cukinie obrodziły jak wariaty. oprócz wersji do słoika w  różnej postaci, placków i smażonych krążków powstała też potrawa trochę przypominająca lasanię. płaty makaronu zastępujemy cukinią a potem co nam w duszy gra. u nas była wersja z pomidorami i mielonym mięsem. zapiekana. pyszota kolejna co tu dużo gadać :)
potrzeba: średniej cukinii (lub dwóch małych), pól kilograma mielonego mięsa, cebuli, trzech- czterech pomidorów, ulubionych ziół i przypraw, kawałka żółtego sera, jajka, pół szklanki kwaśnej śmietany i odrobiny oleju.
 cukinię myję i jeśli jest taka potrzeba obieram. naczynie do zapiekania smaruję olejem i układam plastry cukinii- kroję ją wzdłuż-nie w talarki. najlepiej wychodzi obieraczką do warzyw lub struną do sera. solę, oprószam pieprzem, czosnkiem i słodką papryką. cebulę obieram, kroję w kostkę i przesmażam, dodaję do niej mięso i smażę kilka minut mieszając. nakładam warstwę na cukinię. pomidory myję kroję w plastry i nakładam na mięso. na to znów warstwa cukinii i tak do wyczerpania. trzy warstwy to minimum. ostatnia powinna być cukinia. wszystkie warstwy przyprawiam. śmietanę mieszam z jajkiem i wylewam na wierzch zapiekanki, posypuję startym żółtym serem i oprószam gałką muszkatołową. wstawiam pod przykryciem do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na pół godziny do 45 minut. ser musi się roztopić i zrumienić, wbijając widelec w zapiekankę ma być miękka. to znak,że cukinia doszła i możemy zajadać :)



smacznego. mniamula.

sobota, 28 września 2013

obłędnie pyszne powidła z kakao

jaskółki dawno śpiewały o tych powidłach, postanowiłam spróbować, na początek kilka słoiczków...
wyszła tak nieprawdopodobna pychota, że zjadłam od razu pól słoika, wylizałam łyżki i wyskrobałam dno garnka:)
potrzeba: trzech kilogramów śliwek węgierek, pół kilograma cukru,sześciu łyżek cukru waniliowego i 200gramów kakao (gorzkiego)
śliwki myję. wydrylowane połówki wrzucam do wysmarowanego olejem rondla- dużego. smażę do miękkości. blenduję, dodaję cukry i kakao. mieszam aż składniki się połączą i cukry rozpuszczą. już sam aromat powoduje lekki zawrót głowy. zagotowuję. gorącą masę pakuję do słoików- w tym celu używam super lejka własnej roboty :). jest to ucięta butelka od 5litrowej wody. wspaniale się sprawdza przy wlewaniu masy do słoików. i do góry dnem. studzę pod kocem. trzymam się jakoś aby nie zjeść wszystkiego naraz :)




smacznego. mniamula.

środa, 25 września 2013

cukiniowe placuszki

przecież placki nie muszą być ziemniaczane:)
jak tylko pojawia się cukinia korzystam z okazji i dość często w sezonie smażę cukiniowe placki. wszyscy je lubimy. można kombinować, zmieniać składniki, przyprawy. świetnie smakują z sos curry  lub z dipem czosnkowym.
potrzeba: dwóch młodych cukinii, dwóch marchewek, jajka, soli, pieprzu, ulubionych ziół i przypraw, mąki i oleju do smażenia
cukinię i marchew obieram, myję i trę na tarce o dużych oczkach. wbijam jajko, doprawiam ( ja dodaję pieprz ziołowy, sól, żółte curry i czosnek) mieszam, dodaję tyle mąki by wyszło gęste jak śmietana ciasto. nakładam łyżką na rozgrzany olej i smażę na złoto. podaję na ciepło lub zimno z sosami, keczupem lub śmietaną. pycha!!!

smacznego. mniamula.

poniedziałek, 23 września 2013

sos słodko-kwaśny

kolejna pychota, przepis znaleziony w gazecie bez autora. trochę zmodyfikowany. przepis na duuuży garnek :)
potrzeba: dwóch kilogramów pomidorów, dwóch  papryk czerwonych, kilograma cebuli, dwóch marchewek, puszki ananasa w kawałkach, puszki kukurydzy, półtora szklanki cukru, szklanki octu 10%, dwóch kopiastych łyżek mąki ziemniaczanej, dwóch łyżeczek musztardy, łyżeczki curry, dwóch łyżeczek soli, dwóch łyżeczek słodkiej papryki, łyżeczki papryki ostrej. 
pomidory sparzam , kroję w małą kostkę. wrzucam do dużego garnka, cebulę i marchew obieram. cebulę pokrojoną w kostkę dorzucam do pomidorów. marchew kroję w słupki i również do garnka. zalewam wodą tak aby przykryła warzywa i solę. gotujemy do miękkości aż pomidory się rozpadną. wrzucam umytą, bez gniazd nasiennych, pokrojoną w kosteczkę paprykę, ananasa wraz z sokiem i kukurydzę -też z wodą, w której się znajdowała- dodaję wszystkie przyprawy, cukier i ocet  i gotuję co jakiś czas mieszając. gdy sos zgęstnieje i aromat wypełni całe mieszkanie dodaję mąkę ziemniaczaną rozrobioną w niewielkiej ilości wody i zagotowuję. gorący sos nakładam do słoików . zakręcam i odwracam do góry dnem. przykrywam kocem i zostawiam do ostygnięcia.


smacznego. mniamula.

czwartek, 19 września 2013

papryka słodziutka, chrupiąca, w occie

cóż zrobić ze skrzynką dorodnej, pięknej czerwonej papryki, oprócz chrupania jej do posiłków i pomiędzy nimi :) ? hmm, po pierwsze wsadzić w ocet. jak znalazł na imprezki, do koreczków, sałatek i jako dodatek do dań. chrupiąca, słodko- kwaśna. z czosnkiem i gorczycą. plus po zjedzeniu zawartości słoika mamy pyszny ocet paprykowy- do sałatek czy sosów. przepis dostałam wiele lat temu od znajomej. od tej pory robię co roku i co roku schodzi dość szybko. bardzo ją lubimy.
potrzeba: na zalewę (starcza na sześć słoików 330ml)- sześciu szklanek wody, szklanki cukru, szklanki octu 10%, łyżeczki soli. dowolnej ilości papryki, czosnku i ziaren gorczycy.
na dno słoików wsypuję po łyżeczce ziaren gorczycy. paprykę myję, usuwam gniazda nasienne, wysypuję pesteczki i kroję w niewielkie kawałki. wrzucam do 3/4 wysokości słoika. zagotowuję zalewę i gorącą zalewam paprykę. czosnek- dwa ząbki na słoik- kroję w plasterki i wrzucam na wierzch, zakręcam słoiki i pasteryzuję 15 minut.


smacznego. mniamula.

środa, 18 września 2013

czarny czarny czarny bez


od kilku lat w połowie września udaję się z sekatorem na mały szaber do lasu...zawsze się stresuję ,że nie wolno, ale wygrywa chęć picia w zimie pysznego, super zdrowego soczku. mowa o czarnym bzie. o owocach. robię z nich sok, który potem jest ratunkiem na chore gardło i przeziębienia. ma specyficzny smak, trochę "oryginalnie" pachnie (w sumie dla niektórych śmierdzi:) ale ja go bardzo lubię. wyciąg z czarnego bzu jest w składzie wielu syropów na odporność i kaszel. wolę podać go w czystej postaci, lub dolać do herbaty niż wydawać majątek w aptece na wątpliwą często zawartość. robi się go - w mojej wersji- ekspresowo. więc kto chętny czmycha czem prędzej do lasu, z dala od spalin i miejskich smrodów i zrywa dobrodziejstwo natury. z dwóch reklamówek baldachów wyszło mi dziesięć 300ml słoików.
potrzeba: dowolna ilość dojrzałych czarnych baldachów z owocem czarnego bzu, cukru wg potrzeb. 
owoce zbieram jak są czarne, czasem zdarza się gdzieniegdzie zielone, zależy to od dostępu do słońca. lepiej poczekać kilka dni i zebrać czarne. muszą być świeże niewysuszone, dorodne baldachy puszczą dużo soku. wykładam je na gazetę coby pozbyć się ewentualnych lokatorów. płuczę pod bieżącą wodą i wrzucam do sokownika. z gałązkami całe baldachy. jak zacznie puszczać sok, dociskam chochelką by dały z siebie wszystko. zlewam do dużego garnka. jak zużyję całe zbiory (pamiętam o uzupełnianiu wody w sokowniku), i zlaniu soku wstawiam sok do zagotowania. dodaję cukru wg uznania. ja dodaję niewiele, tylko dla uwydatnienia smaku. po zagotowaniu wlewam do słoików i pasteryzuję 15 minut.


smacznego. mniamula.

poniedziałek, 16 września 2013

śliwki w occie

przepis z kuchni polskiej. dość pracochłonny. ale warto. powstają pyszne, słodko-ostre śliwki i najlepszy na świecie ocet smakowy.
potrzeba: kilograma śliwek, 150ml octu 10%, 850ml wody, 250g cukru, kilku goździków, laski cynamonu.
 robię od razu z 3 -5 kilogramów. oczywiście odpowiednio zwiększam składniki. w dużym garnku zagotowujemy wodę z octem i przyprawami i cukrem. śliwki -powinny być jędrne i twarde- myjemy i nakłuwamy. najlepiej zrobić to widelcem. każdą śliwkę z dwóch stron. wrzucamy śliwki do gotującej się zalewy i wyłączamy gaz.  zostawiamy na dobę. kolejnego dnia odcedzamy śliwki. znów zagotowujemy zalewę, która ma już przepiękny kolor :), i wrzucamy śliwki. robimy tak w sumie cztery razy. za czwartym układamy śliwki w słoikach i zalewamy gorącą zalewą. odstawiamy do góry dnem i przykrywamy kocem. ocet ,który ewentualnie nam zostanie przelewamy do butelek i używamy do sałatek i marynat.

smacznego. mniamula.

pomidory na najlepszą zupę na świecie

długo szukałam tego naj naj naj przepisu. kombinowałam, modyfikowałam . miksowałam ugotowane pomidory ze skórka, ale to nie było to. i jest. znalazłam u Olgi Smile. zmniejszyłam ilość soli i czosnku ale po próbach taka właśnie mi odpowiada. powstaje pyszna pulpa pomidorowa z wyraźną nutą czosnku. później wystarczy dodać wywar lub po prostu podgrzać i mamy przewspaniałą zupę pomidorową. którą zajadają się wszyscy. mali i duzi. pychota!!! robię w ilości hurtowej
potrzeba: dziesięciu kilogramów pomidorów, pięciu łyżek soli, oraz ząbków czosnku jak kto lubi. ja dodaję osiem-dziesięć.
pomidory sparzamy i ściągamy skórkę. najszybszy sposób to wrzucić je do gotującej się wody na parę chwil. i już. skórka schodzi sama jak z orbity. jeśli są twarde środki to je wykrawamy. wrzucamy pomidory do dużego garnka, solimy i dodajemy starty na mini tarce czosnek (lub przeciśnięty przez praskę- osobiście nie lubię tego narzędzia :) mieszamy i gotujemy na małym ogniu aż pomidory lekko się rozpadną. masę przekładamy do słoików. pasteryzujemy od razu w gorącej wodzie 20 minut.
smacznego. mniamula.