zajrzało:

sobota, 22 września 2012

pigwa wcale nie genowefa

kocham, kocham, kocham. najbardziej ich zapach. pigwa to drzewo. rzadko niestety spotykane, niedoceniane. ale jest jeszcze młodszy braciszek- pigwowiec. jest to średniej wielkości krzaczor z mnóstwem kolców i zielonych i żółtych kulek. pigwowca kocham miłością wielką, zaborczą i mam nadzieję odwzajemnioną. kilka lat temu przemykałam wieczorami po dzielnicy i cichaczem podkradałam owoce z różnych skwerów...(nie były to czyjeś ogródki- taki teren wszystkich). tak, jestem złodziejką. ale myślę, że krzaczki były mi wdzięczne, dawałam ich dzieciaczkom  nowe życie:) nie zbierałam wszystkich, ot tak skubałam tu i ówdzie. po przeprowadzce okazało się ,że pigwowca ma w ogródku moja sąsiadka. byłam wniebowzięta, gdy zapytana stwierdziła,że nic z nim nie robi i dała mi kluczyk do furtki...ach jaka wielka była moja radość. już nie musiałam się skradać i z walącym sercem szybko i ukradkiem zrywać owoców wciąż kalecząc sobie ręce. tak uradowana zabrałam się do przetwarzania darów. pachnie cała kuchnia, ba mieszkanie całe:) zapach pigwowca upaja, zniewala i otula. jest kwaśno- słodki, rześki, no wspaniały. ciekawe, czy używają jakiegoś olejku pigwy lub pigwowca w perfumeryjnym biznesie. muszę sprawdzić. kupiłabym bez zastanowienia perfumy z taką nutą.
boskie. zatem do dzieła.
potrzeba: owoców pigwowca(pigwy) w dowolnej ilości, odrobiny cukru.
owoce myjemy, bierzemy ostry  nóż, bo są dość twarde, kroimy na ćwiartki i wyrzucamy miliony:) pesteczek. na suchą patelnię wrzucamy pokrojone w plasterki owoce i posypujemy cukrem. niedużo, tak by puściły sok. smażymy często mieszając aż zrobi się gęsta masa. przekładamy do małych słoiczków i wekujemy około 10 minut.
dodajemy do herbaty. przestudzoną herbatę słodzimy odrobiną miodu. i jest cudownie...:)
a tak na marginesie podkradanych przeze mnie owoców nikt teraz nie zbiera. przechodząc niedawno obok swoich dawnych kradziejskich miejsc zauważyłam ,że krzaczki są pełne. zastanawiam się coby nie powrócić do procederu skoro aż się prosi...
mam nadzieję ,że po tym wpisie nikt nie postawi straży przy niczemu winnych krzaczkach.





smacznego. mniamula.

wtorek, 18 września 2012

dyniowa zupa półkrem

dynia, dynia, dynia...warzywo pełne inspiracji. można zrobić z niej zupę, gulasz, piure, można ją nadziać ,zapiekać, smażyć. zrobić dżem, wsadzić w ocet. no i oczywiście zrobić z niej lampion:)
zupa z dyni tez jest wariacją. istnieje zapewne milion sposobów na jej przyrządzenie.
mój jest następujący:
potrzeba: pól średniej dyni, czterech ziemniaków, dwóch marchewek, dwóch pomidorów, dwóch cebul litra wody lub rosołu, soli, pieprzu, curry, mielonej słodkiej papryki, ciut oleju i troszkę gęstej kwaśnej śmietany.
dynię kroimy na kawałki, obieramy ze skóry, usuwamy pestki i farfocle. myjemy i kroimy w sporą kostkę i wrzucamy na olej. oleju tyle tylko żeby maznąć dno garnka. GARNEK musi być duuuuży:) dodajemy obraną i pokrojoną w kostkę cebulę. dusimy kilka minut i zalewamy wodą/rosołem. dodajemy obrane i pokrojone w kostkę marchewki i ziemniaki. gotujemy do miękkości. na koniec dodajemy sparzone, obrane ze skórki pomidory, chwilkę niech pobulgocze i wystudzamy zupę. miksujemy blenderem tak nie do końca. żeby było czuć ,że coś tam jemy a nie papkę dla bezzębnych:) zupę doprawiamy wedle uznania przyprawami podanymi powyżej.nakładamy do głębokich talerzy i robimy kleksa ze śmietany. ewentualnie bez kleksa. też pyszna.
podajemy na ciepło. taka zupa rozgrzewa, jest syta i odżywcza i oczywiście smakowita.


smacznego. mniamula.

poniedziałek, 17 września 2012

cudowna sałatka z ogórka i papryki na ciepło

była promocja na czerwoną paprykę....ojeju jeju. więc zakupiłam kilka kilogramów i zaczęłam lekturę książek z przepisami oraz swoich szpargałów. w planach miałam paprykę na słodko w occie, paprykę kiszoną oraz coś ponadto. i znów kopalnią cudnych przepisów okazała się książka Olgi Smile "przetwory".
znalazłam u niej przepis-pierwowzór-z cukinią (str.75) - na oryginalną sałatkę robioną na ciepło. no i tak mi się spodobała, że od razu wzięłam się do dzieła...ale nie miałam cukinii, hehe. za to miałam całą skrzynkę ogórków gruntowych. stwierdziłam, że skoro to ta sama rodzinka warzyw (podobno owoców- bo od melona) to nie będzie tak wielkiej różnicy. ogórek poza tym ma świeższy smak.
efekt przeszedł moje oczekiwania, no coś pysznego. z pierwszej porcji wyżarłam bezpośrednio z garnka tyle, że niewiele zostało do słoiczków. musiałam dorobić podwójną porcję.
sałatka jest przepyszna, słodka, o ciekawej teksturze. warzywa w niej są al dente, mimo tego rozpływają się w ustach. mniam mniam mniam.
podam ilość już podwójną na wszelki wypadek:
moja wersja:
potrzeba: kilograma czerwonej papryki, kilograma ogórków gruntowych, trzech cebul, ośmiu ząbków czosnku, 150ml oleju, dwóch łyżek soli trzech łyżek cukru.
cebulę obieramy, kroimy w piórka i smażymy na oleju. gdy będzie szklista dodajemy umytą, pozbawioną gniazd nasiennych i pokrojoną w plasterki paprykę. gotujemy razem około 5 minut. ogórka kroimy w słupki i dodajemy do warzyw. dusimy 10 minut. dodajemy (ja ścieram na mini tareczce) przeciśnięty przez praskę czosnek, sól i cukier. w oryginale jest tez pieprz; ja nie dodałam. wolę doprawić na talerzu a mój synuś nieszczególnie lubi pieprz.
można wcinać na ciepło jako dodatek do obiadu lub  ciepłej kolacji. (na zdjęciu jako dodatek do naleśnika) można pasteryzować 25 minut. po wyjęciu z garnka otulamy ręcznikiem lub kocem.
smacznego. mniamula

sobota, 15 września 2012

fenomenalne buraczki na zimę

od wielu lat hitem mojej spiżarni są buraczki z papryką. słodko -kwaśne, z dodatkiem cebulki i oleju tworzą rozpływającą się w ustach sałatkę. można ją jeść samodzielnie lub jako dodatek do obiadu czy kolacji. jest tak pyszna ,że słoiczki znikają czasem nawet przed zimową porą. zdarza się też ,że muszę dorabiać, bo dziwnym sposobem się skończyły...
potrzeba:trzy kilogramy buraków, trzy czerwone papryki, trzy duże cebule. szklanki oleju, szklanki octu, połowy szklanki cukru oraz sporek łyżki soli.
buraczki gotujemy do miękkości-tak aby wchodził widelec. paprykę myjemy, usuwamy gniazda nasienne. kroimy w drobną kosteczkę, cebulę również obieramy i kroimy w drobną kosteczkę.wraz z papryką wrzucamy do garnka z oliwą, gdy cebula się zeszkli, dodajemy ocet, sól i cukier. gotujemy dziesięć minut. buraczki studzimy, obieramy  i ścieramy na tarce o grubych oczkach. dorzucamy do papryki i cebuli i gotujemy kolejne dziesięć minut co jakiś czas mieszając.
przekładamy do słoików i pasteryzujemy dziesięć minut.

smacznego.mniamula