zajrzało:

środa, 16 października 2013

porzeczka-naleweczka

ma moc. ma smak.ma kolor.
przepis autorstwa mojej "nalewkowej bogini" Małgorzaty Caprari.
jedna z pierwszych moich nalewek. robię ja od 2007 roku. w sumie nie wiem dlaczego dopiero teraz się tu znalazła :P
potrzeba : litra soku z czerwonych porzeczek (używam takiego z sokownika) broń Boże nie z kartonu, litra spirytusu, pól litra filtrowanej , dobrej jakościowo wody, pół kilograma cukru oraz dwóch łyżeczek cukru waniliowego. 
aby uzyskać sok obieram owoce z szypułek, myję wrzucam do sokownika i paruję aż powstanie sok. do nalewki potrzeba litra soku. resztę można zapasteryzować w słoikach na zimę. z cukru i wody zagotowuję syrop. studzę. łączę z sokiem i spirytusem. mieszamy potrząsając naczyniem. może to być wielki słój albo gąsiorek. odstawiam na dwa do trzech miesięcy. im dłużej tym lepiej no ale... po upływie tego czasu przefiltrować. autorka radzi żeby przez filtr do kawy. ja filtruję przez gęste sito. nie wymagam przejrzystości od nalewki. jeśli nawet jest niewielki osad mi on nie przeszkadza. można filtrować tez przez gazę. rozlać do butelek i DEGUSTACYJA :)



smacznego. mniamula.

niedziela, 29 września 2013

cukinia w wersji lasania :)

cukinie obrodziły jak wariaty. oprócz wersji do słoika w  różnej postaci, placków i smażonych krążków powstała też potrawa trochę przypominająca lasanię. płaty makaronu zastępujemy cukinią a potem co nam w duszy gra. u nas była wersja z pomidorami i mielonym mięsem. zapiekana. pyszota kolejna co tu dużo gadać :)
potrzeba: średniej cukinii (lub dwóch małych), pól kilograma mielonego mięsa, cebuli, trzech- czterech pomidorów, ulubionych ziół i przypraw, kawałka żółtego sera, jajka, pół szklanki kwaśnej śmietany i odrobiny oleju.
 cukinię myję i jeśli jest taka potrzeba obieram. naczynie do zapiekania smaruję olejem i układam plastry cukinii- kroję ją wzdłuż-nie w talarki. najlepiej wychodzi obieraczką do warzyw lub struną do sera. solę, oprószam pieprzem, czosnkiem i słodką papryką. cebulę obieram, kroję w kostkę i przesmażam, dodaję do niej mięso i smażę kilka minut mieszając. nakładam warstwę na cukinię. pomidory myję kroję w plastry i nakładam na mięso. na to znów warstwa cukinii i tak do wyczerpania. trzy warstwy to minimum. ostatnia powinna być cukinia. wszystkie warstwy przyprawiam. śmietanę mieszam z jajkiem i wylewam na wierzch zapiekanki, posypuję startym żółtym serem i oprószam gałką muszkatołową. wstawiam pod przykryciem do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na pół godziny do 45 minut. ser musi się roztopić i zrumienić, wbijając widelec w zapiekankę ma być miękka. to znak,że cukinia doszła i możemy zajadać :)



smacznego. mniamula.

sobota, 28 września 2013

obłędnie pyszne powidła z kakao

jaskółki dawno śpiewały o tych powidłach, postanowiłam spróbować, na początek kilka słoiczków...
wyszła tak nieprawdopodobna pychota, że zjadłam od razu pól słoika, wylizałam łyżki i wyskrobałam dno garnka:)
potrzeba: trzech kilogramów śliwek węgierek, pół kilograma cukru,sześciu łyżek cukru waniliowego i 200gramów kakao (gorzkiego)
śliwki myję. wydrylowane połówki wrzucam do wysmarowanego olejem rondla- dużego. smażę do miękkości. blenduję, dodaję cukry i kakao. mieszam aż składniki się połączą i cukry rozpuszczą. już sam aromat powoduje lekki zawrót głowy. zagotowuję. gorącą masę pakuję do słoików- w tym celu używam super lejka własnej roboty :). jest to ucięta butelka od 5litrowej wody. wspaniale się sprawdza przy wlewaniu masy do słoików. i do góry dnem. studzę pod kocem. trzymam się jakoś aby nie zjeść wszystkiego naraz :)




smacznego. mniamula.

środa, 25 września 2013

cukiniowe placuszki

przecież placki nie muszą być ziemniaczane:)
jak tylko pojawia się cukinia korzystam z okazji i dość często w sezonie smażę cukiniowe placki. wszyscy je lubimy. można kombinować, zmieniać składniki, przyprawy. świetnie smakują z sos curry  lub z dipem czosnkowym.
potrzeba: dwóch młodych cukinii, dwóch marchewek, jajka, soli, pieprzu, ulubionych ziół i przypraw, mąki i oleju do smażenia
cukinię i marchew obieram, myję i trę na tarce o dużych oczkach. wbijam jajko, doprawiam ( ja dodaję pieprz ziołowy, sól, żółte curry i czosnek) mieszam, dodaję tyle mąki by wyszło gęste jak śmietana ciasto. nakładam łyżką na rozgrzany olej i smażę na złoto. podaję na ciepło lub zimno z sosami, keczupem lub śmietaną. pycha!!!

smacznego. mniamula.

poniedziałek, 23 września 2013

sos słodko-kwaśny

kolejna pychota, przepis znaleziony w gazecie bez autora. trochę zmodyfikowany. przepis na duuuży garnek :)
potrzeba: dwóch kilogramów pomidorów, dwóch  papryk czerwonych, kilograma cebuli, dwóch marchewek, puszki ananasa w kawałkach, puszki kukurydzy, półtora szklanki cukru, szklanki octu 10%, dwóch kopiastych łyżek mąki ziemniaczanej, dwóch łyżeczek musztardy, łyżeczki curry, dwóch łyżeczek soli, dwóch łyżeczek słodkiej papryki, łyżeczki papryki ostrej. 
pomidory sparzam , kroję w małą kostkę. wrzucam do dużego garnka, cebulę i marchew obieram. cebulę pokrojoną w kostkę dorzucam do pomidorów. marchew kroję w słupki i również do garnka. zalewam wodą tak aby przykryła warzywa i solę. gotujemy do miękkości aż pomidory się rozpadną. wrzucam umytą, bez gniazd nasiennych, pokrojoną w kosteczkę paprykę, ananasa wraz z sokiem i kukurydzę -też z wodą, w której się znajdowała- dodaję wszystkie przyprawy, cukier i ocet  i gotuję co jakiś czas mieszając. gdy sos zgęstnieje i aromat wypełni całe mieszkanie dodaję mąkę ziemniaczaną rozrobioną w niewielkiej ilości wody i zagotowuję. gorący sos nakładam do słoików . zakręcam i odwracam do góry dnem. przykrywam kocem i zostawiam do ostygnięcia.


smacznego. mniamula.

czwartek, 19 września 2013

papryka słodziutka, chrupiąca, w occie

cóż zrobić ze skrzynką dorodnej, pięknej czerwonej papryki, oprócz chrupania jej do posiłków i pomiędzy nimi :) ? hmm, po pierwsze wsadzić w ocet. jak znalazł na imprezki, do koreczków, sałatek i jako dodatek do dań. chrupiąca, słodko- kwaśna. z czosnkiem i gorczycą. plus po zjedzeniu zawartości słoika mamy pyszny ocet paprykowy- do sałatek czy sosów. przepis dostałam wiele lat temu od znajomej. od tej pory robię co roku i co roku schodzi dość szybko. bardzo ją lubimy.
potrzeba: na zalewę (starcza na sześć słoików 330ml)- sześciu szklanek wody, szklanki cukru, szklanki octu 10%, łyżeczki soli. dowolnej ilości papryki, czosnku i ziaren gorczycy.
na dno słoików wsypuję po łyżeczce ziaren gorczycy. paprykę myję, usuwam gniazda nasienne, wysypuję pesteczki i kroję w niewielkie kawałki. wrzucam do 3/4 wysokości słoika. zagotowuję zalewę i gorącą zalewam paprykę. czosnek- dwa ząbki na słoik- kroję w plasterki i wrzucam na wierzch, zakręcam słoiki i pasteryzuję 15 minut.


smacznego. mniamula.

środa, 18 września 2013

czarny czarny czarny bez


od kilku lat w połowie września udaję się z sekatorem na mały szaber do lasu...zawsze się stresuję ,że nie wolno, ale wygrywa chęć picia w zimie pysznego, super zdrowego soczku. mowa o czarnym bzie. o owocach. robię z nich sok, który potem jest ratunkiem na chore gardło i przeziębienia. ma specyficzny smak, trochę "oryginalnie" pachnie (w sumie dla niektórych śmierdzi:) ale ja go bardzo lubię. wyciąg z czarnego bzu jest w składzie wielu syropów na odporność i kaszel. wolę podać go w czystej postaci, lub dolać do herbaty niż wydawać majątek w aptece na wątpliwą często zawartość. robi się go - w mojej wersji- ekspresowo. więc kto chętny czmycha czem prędzej do lasu, z dala od spalin i miejskich smrodów i zrywa dobrodziejstwo natury. z dwóch reklamówek baldachów wyszło mi dziesięć 300ml słoików.
potrzeba: dowolna ilość dojrzałych czarnych baldachów z owocem czarnego bzu, cukru wg potrzeb. 
owoce zbieram jak są czarne, czasem zdarza się gdzieniegdzie zielone, zależy to od dostępu do słońca. lepiej poczekać kilka dni i zebrać czarne. muszą być świeże niewysuszone, dorodne baldachy puszczą dużo soku. wykładam je na gazetę coby pozbyć się ewentualnych lokatorów. płuczę pod bieżącą wodą i wrzucam do sokownika. z gałązkami całe baldachy. jak zacznie puszczać sok, dociskam chochelką by dały z siebie wszystko. zlewam do dużego garnka. jak zużyję całe zbiory (pamiętam o uzupełnianiu wody w sokowniku), i zlaniu soku wstawiam sok do zagotowania. dodaję cukru wg uznania. ja dodaję niewiele, tylko dla uwydatnienia smaku. po zagotowaniu wlewam do słoików i pasteryzuję 15 minut.


smacznego. mniamula.

poniedziałek, 16 września 2013

śliwki w occie

przepis z kuchni polskiej. dość pracochłonny. ale warto. powstają pyszne, słodko-ostre śliwki i najlepszy na świecie ocet smakowy.
potrzeba: kilograma śliwek, 150ml octu 10%, 850ml wody, 250g cukru, kilku goździków, laski cynamonu.
 robię od razu z 3 -5 kilogramów. oczywiście odpowiednio zwiększam składniki. w dużym garnku zagotowujemy wodę z octem i przyprawami i cukrem. śliwki -powinny być jędrne i twarde- myjemy i nakłuwamy. najlepiej zrobić to widelcem. każdą śliwkę z dwóch stron. wrzucamy śliwki do gotującej się zalewy i wyłączamy gaz.  zostawiamy na dobę. kolejnego dnia odcedzamy śliwki. znów zagotowujemy zalewę, która ma już przepiękny kolor :), i wrzucamy śliwki. robimy tak w sumie cztery razy. za czwartym układamy śliwki w słoikach i zalewamy gorącą zalewą. odstawiamy do góry dnem i przykrywamy kocem. ocet ,który ewentualnie nam zostanie przelewamy do butelek i używamy do sałatek i marynat.

smacznego. mniamula.

pomidory na najlepszą zupę na świecie

długo szukałam tego naj naj naj przepisu. kombinowałam, modyfikowałam . miksowałam ugotowane pomidory ze skórka, ale to nie było to. i jest. znalazłam u Olgi Smile. zmniejszyłam ilość soli i czosnku ale po próbach taka właśnie mi odpowiada. powstaje pyszna pulpa pomidorowa z wyraźną nutą czosnku. później wystarczy dodać wywar lub po prostu podgrzać i mamy przewspaniałą zupę pomidorową. którą zajadają się wszyscy. mali i duzi. pychota!!! robię w ilości hurtowej
potrzeba: dziesięciu kilogramów pomidorów, pięciu łyżek soli, oraz ząbków czosnku jak kto lubi. ja dodaję osiem-dziesięć.
pomidory sparzamy i ściągamy skórkę. najszybszy sposób to wrzucić je do gotującej się wody na parę chwil. i już. skórka schodzi sama jak z orbity. jeśli są twarde środki to je wykrawamy. wrzucamy pomidory do dużego garnka, solimy i dodajemy starty na mini tarce czosnek (lub przeciśnięty przez praskę- osobiście nie lubię tego narzędzia :) mieszamy i gotujemy na małym ogniu aż pomidory lekko się rozpadną. masę przekładamy do słoików. pasteryzujemy od razu w gorącej wodzie 20 minut.
smacznego. mniamula.



czwartek, 15 sierpnia 2013

brzoskwiniowo

znów prezenty...dostałam skrzynkę brzoskwiń. średnio dojrzałych. ponieważ często używam takich z puszki postanowiłam zrobić brzoskwinie w syropie w kawałkach takie do ciast i deserów. namęczyłam się okrutnie z ich wypestkowaniem. być może były zbyt mało dojrzałe. nie wiem, nabawiłam się dwóch odcisków, klęłam przy tym jak szewc. ale mam nadzieję,że ich smak niebawem mi to wynagrodzi.przepis wyszperałam w internecie z bloga " uwaga babcia gotuje". bardzo inspirujący i ciekawy blog kulinarny. jest pysznie.zwiększyłam tylko proporcje no i nie mam pięknych połówek jak oryginalna autorka :(
potrzeba:  trzech kilogramów brzoskwiń, trzech litrów wody i kilograma i dwieście gram cukru. 
wodę zagotowujemy z cukrem do całkowitego rozpuszczenia. gotujemy około 15 minut. brzoskwinie sparzamy. tu wystąpił mega problem, bo skórka nie chciała odchodzić za nic w świecie nawet po kilkuminutowym gotowaniu owoców. podzieliłam więc je na cząstki, wypestkowałam i takie zanurzałam we wrzątku. obrawszy skórkę wrzucałam kawałki do słoików. zalewamy gorącą zalewą. zakręcamy i pasteryzujemy 40 minut. uff. wyszło mi siedem słoików średnich jak po rolmopsach :)
smacznego. mniamula.

niedziela, 11 sierpnia 2013

oliwa smakowa

nie kupuję gotowych oliw smakowych. robię je sama. stosuję do sałatek,  gotowanych warzyw, jako baza do sosu vinegret itp.potrzeba niewiele pracy a własna kompozycja potrafi zmienić smak potrawy i mamy poza tym pewność,że w butelce jest tylko to co tam dodaliśmy :)
pisałam już tutaj o oliwie z przyprawami. tym razem skupię się na dwóch  jednorodnych smakach. będzie to oliwa czosnkowa i tymiankowa.przygotowuję je w małych buteleczkach z dozownikiem o pojemności 150ml.
potrzeba: dobrej oliwy z oliwek, dwóch ząbków polskiego świeżego czosnku, dwóch gałązek tymianku z kwiatkami.
hmmm. proste :) oliwę nalewamy do mniejszych buteleczek. do jednej wkładamy pionowo w całości niepołamane gałązki tymianku tak aby całkowicie zanurzyły się w oliwie. do drugiej wrzucamy obrany, pokrojony w plasterki czosnek. koniec filozofii. używamy najwcześniej po tygodniu. powinny stać w ciemnym miejscu, w pokojowej temperaturze. z dodatkami możemy eksperymentować, co kto lubi.

smacznego. mniamula.

sobota, 10 sierpnia 2013

obłędny sos curry do wszystkiego :)

od kilku lat robię ten sos. znalazłam przepis w dodatku do GW "Palce lizać" jest autorstwa pani Joanny Ziętarskiej. odrobinkę zmodyfikowałam. wychodzi pyszny, gęsty cudownie pachnący. nadaje się do kanapek, grillowanych potraw, paluszków, (chipsów jeśli ktoś jada) lub można na ciepło jako dodatek do makaronu. jest obłędny po prostu i już!!!
 potrzeba: dwóch średnich ,młodych cukinii, dwóch dużych marchewek, dwóch dużych cebul (lub czterech małych:), czterech słoiczków koncentratu pomidorowego (190g), dwóch czerwonych papryk, sześciu łyżek oleju, dziesięciu łyżek octu winnego(dałam śliwkowy ze śliwek z octu), dwóch torebek żelfiksu 2:1, płaskiej łyżki ostrej papryki( w oryginale chilli), dwóch łyżek soli( w oryg.vegety), czterech łyżek żółtej curry, dziesięciu łyżek cukru i półtora litra wody.
cukinię myjemy i jeśli ma ładną skórkę to nie obieramy. kroimy w kostkę, marchew i cebulę obieramy i również kroimy w kostkę. paprykę myjemy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy w małe kawałki. warzywa wrzucamy na olej do dużego garnka; sosu wyjdzie sporo. mieszając solimy i lekko obsmażamy. dolewamy litr wody (reszta później!!!). przykrywamy i gotujemy do miękkości. koncentrat rozrabiamy z pozostałą wodą (pół litra), wlewamy do warzyw, dodajemy paprykę cukier i curry. miksujemy niekoniecznie na gładko, mogą być małe kawałeczki warzyw. dodajemy ocet i mieszamy. wsypujemy żelfiks i gotujemy kilka minut. gorącym sosem napełniamy słoiki  i obracamy je do góry dnem. przykrywamy ręcznikiem i zostawiamy do ostygnięcia. podajemy do wszystkiego lub wyjadamy łyżką ze słoika:)
smacznego. mniamula.




piątek, 9 sierpnia 2013

sałatka z wędzonym twarogiem

w upały najczęściej nie jadam kolacji, ale jeśli już to zazwyczaj rezygnuję z tradycyjnych kanapek i wymyślam różne sałatki na bazie tego co mam w lodówce. tak powstała aromatyczna, ciekawa w smaku i strukturze sałatka z wędzonym twarogiem. pyszna, lekka i łatwa do przygotowania.
potrzeba: pół głowki sałaty lodowej, średniej cebuli, trzech ogórków małosolnych, dwóch pomidorów, pół kostki wędzonego twarogu ( użyłam wersji paprykowej), pieprzu, octu balsamicznego i oliwy z oliwek (użyłam smakowej czosnkowej własnej roboty-przepis niebawem). 
uwaga: nie używamy tu soli!!! twaróg i ogórki małosolne robią swoje więc absolutnie nie polecam używania soli w tej sałatce.
sałatę rwiemy na drobne kawałki, cebulę obieramy i kroimy w cienkie półplasterki. ogórki ścieramy na tarce na cienki plasterki. pomidory sparzamy, obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. mieszamy wszystko razem, przyprawiamy pieprzem, skrapiamy oliwą i octem. ponownie mieszamy. wkruszamy twaróg i zostawiamy na 10 minut do przegryzienia się smaków. podajemy. najlepiej zjeść ją w dniu przygotowania. na następny jest smaczna ale przez puszczenie soków z pomidora i ogórka robi się lekko gumowa :). można eksperymentować; dodać oliwki, kapary, paprykę. dla mnie ta wersja to podstawa, reszta zależy od stanu wnętrza lodówki :)
smacznego. mniamula.

czwartek, 8 sierpnia 2013

dżemik borówkowy amerikanos dżemos

zostałam obdarowana skrzynką borówek amerykańskich. no i coby tu z nich??? oczywiście ogrom z nich został pożarty na surowo a resztę postanowiłam na próbę zamknąć w słoikach. wyszły mi cztery słoiczki plus garnek do wylizania:) przepis gazetowy z cyklu dodatek kulinarny- bez autora :( więc pozwoliłam sobie odrobinkę zmienić jak to ja.
potrzeba: dwóch litrów borówek (odmierzałam dzbankiem do płynów :), niepełnej szklanki cukru, trzech łyżek płynnego miodu oraz jednej cytryny
borówki myjemy, przeglądamy czy nie ma zawartości robaczkowej i wrzucamy do dużego garnka, dodajemy cukier i miód. gdy się rozpuszczą  ocieramy skórkę ze sparzonej cytryny i wyciskamy z niej sok. dodajemy do masy i mieszamy. doprowadzamy do bulgotów. zmniejszamy ogień i mieszając gotujemy 15-20 minut,aż borówki się rozpadną. gorącą masę wsadzamy do słoików, szybko zakręcamy i odwracamy do góry dnem. przykrywamy ręcznikiem i zostawiamy do ostygnięcia. mam nadzieję ,że będą pyszniaste.
smacznego. mniamula.


niedziela, 4 sierpnia 2013

orzeźwiająca sałatka krabowa

ta sałatka rządzi na wszystkich rodzinnych imprezach. jest pyszna, można ją oczywiście modyfikować. podstawą są paluszki krabowe i ananas. generalnie podajemy ją z dodatkiem ryżu, ale wszechobecne upały sprawiły,że postanowiłam ją odświeżyć. efekt powalający. wyszło pysznie!!!
potrzeba: opakowania paluszków krabowych, puszki ananasa w kawałkach ( lub w krążkach, wtedy pokroić), puszki kukurydzy, połowy pęczka koperku, dwóch świeżych , sporych ogórków, dwóch czubatych łyżek majonezu, pół szklanki jogurtu naturalnego, pieprzu i ząbka czosnku.
paluszki krabowe i odsączonego ananasa kroimy w kostkę (chyba ,że ananas jest w kawałkach :), kukurydzę odsączamy. wrzucamy do dużej miski i mieszamy. koperek drobno siekamy, dodajemy do miski. ogórki obieramy ze skórki i kroimy w drobną kostkę. doprawiamy pieprzem i startym na drobniutkiej tareczce czosnkiem. majonez mieszamy z jogurtem i polewamy sałatkę. mieszamy. podajemy po uprzednim schłodzeniu w lodówce. naprawdę smaczna.lekka i orzeźwiająca.zdjęcia kiepskie ale smak się liczy!!!:)
smacznego. mniamula.


wtorek, 16 lipca 2013

drożdżówka z rabarbarem

to uniwersalne ciasto drożdżowe. z piękną, kusząco- chrupiącą kruszonką. owoce w zależności od sezonu.
teraz czas na rabarbar. to już końcówka jego rządów. więc do roboty:)
potrzeba: trzech szklanek mąki, kostki 250g margaryny, połowy szklanki cukru, sześciu deka drożdży, 3/4 szklanki mleka, dwóch łyżeczek cukru waniliowego, plus na kruszonkę: kostki masła lub margaryny, szklanki mąki i szklanki cukru. ( a w sumie to na oko) i owoców dowolnych.
 margarynę topimy i odstawiamy do wystudzenia. mleko podgrzewamy dodajemy łyżkę cukru i drożdże. mieszamy do rozpuszczenia. z mąki usypujemy kopczyk i wlewamy zaczyn z drożdży, mieszamy dodajemy cukry i ostudzoną margarynę. mieszamy drewnianą łychą i potem ręcznie wyrabiamy elastyczne ciasto. odstawiamy na dwie godziny do wyrośnięcia. w tym czasie obieramy rabarbar. odcinamy zgrubiałe końcówki i zdejmujemy ciągnącą się skórkę.kroimy w małą kostkę. z margaryny cukru i mąki wyrabiamy ręką kruszonkę, tak aby otrzymać kawałki różnej wielkości ( tak żeby trafiły się gdzieniegdzie różne rarytasy duuuuże :)
blaszkę smarujemy margaryną i wykładamy ciastem. posypujemy rabarbarem i na wierzch kruszonką. pieczemy w 190 stopniach do zezłocenia kruszonki około pół godziny.
wyjmujemy i pozostawiamy do ostygnięcia chociaż przepyszne jest ciepłe z zimnym mlekiem :) mniam mniam mniam.
smacznego. mniamula.

niedziela, 2 czerwca 2013

rolada szpinakowa

bardzo pyszna, bardzo prosta w wykonaniu , elegancka i ciekawa rolada ze szpinakiem w roli głównej. same najlepszości. szpinak, łosoś i twarożek= mniam, mniam, mniam.
potrzeba: dwóch pęczków  świeżego szpinaku (lub opakowanie mrożonego), trzech jajek, opakowania 150g wędzonego łososia, opakowania twarożku śmietankowego kremowego, trzech łyżek naturalnego jogurtu, łyżki skórki z cytryny, połowy pęczka koperku, dwóch łyżek masła, soli, pieprzu i granulowanego czosnku, gałki muszkatołowej.
szpinak blanszujemy, kroimy na kawałki i podduszamy na maśle. z białek ubijamy pianę. łączymy szpinak z żółtkami i pianą, doprawiamy pieprzem, solą i gałką muszkatołową. masę rozsmarowujemy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. pieczemy 15 minut w piekarniku na 200 stopniach. wyciągamy i zostawiamy do ostygnięcia. serek mieszamy z jogurtem, startą skórką z cytryny oraz z koperkiem. doprawiamy go pieprzem i czosnkiem. nie solimy, bo łosoś jest wystarczająco słony. wystudzony placek przekładamy na folię spożywczą. smarujemy twarożkiem .obkładamy na całości łososiem.zwijamy w roladę i wstawiamy na minimum dwie godziny do lodówki. kroimy w plastry ostrym nożem. podajemy na zimno. pychaaaaaa!!!
smacznego. mniamula.





czwartek, 30 maja 2013

chleb na zakwasie. żytni.

dojrzewałam, myślałam, czytałam... i w końcu się przemogłam. upiekłam chleb...nie wyszedł jakoś specjalnie szał ale pyszny. zapach jaki pojawia się w domu przy pieczeniu...bezcenny.
najpierw potrzeba zrobić zakwas. wzięłam sobie przepis od koleżanki ,która w tym temacie bryluje od dawna i kulinarnie też "wyżywa się" na blogu :
http://wiedzmienie.blogspot.com/2012/10/zwierzatka-i-to-w-dodatku-dzikie.html

potrzeba: 250g zakwasu, 250g żytniej razowej mąki, łyżki soli i pół szklanki letniej wody.

z gotowego zakwasu odkładamy 10 łyżek na następny chleb.  resztę wlewamy do metalowej, sporej miski.i zagniatamy z pozostałymi składnikami. zagniatamy. ciasto będzie kleiło się do rąk. wkładamy do piekarnika na dwadzieścia minut. piekarnik nastawiamy na najmniejszą opcję ( u mnie 50 stopni). wyjmujemy, wyrabiamy mokrymi rękoma i wkładamy do formy. jeśli nie jest silikonowa to wykładamy ją papierem do pieczenia. użyłam keksówki. ciasto ma sięgać do połowy  formy. zwilżamy wierzch  i odkładamy w ciepłe miejsce na pięć godzin. po tym czasie pieczemy w 200 stopniach przez 35minut do suchości patyczka i złotej skórki na wierzchu chleba.  wyciągamy, dajemy odpocząć. wcinamy aż się uszy trzęsą.
smacznego. mniamula.


niedziela, 12 maja 2013

ciasto z czekoladą

niby tarta, trochę jak murzynek. po prostu ciacho ze sporą zawartością czekolady:) czyli na poprawę nastroju. do kawki, herbaty lub szklanki zimnego mleka.
potrzeba: tabliczki gorzkiej czekolady, kostki margaryny, pół szklanki cukru, czterech łyżeczek cukru waniliowego, trzech jajek, 1 i 2/3 szklanki mąki, dwóch łyżek ciemnego gorzkiego kakao, trzech łyżeczek proszku do pieczenia, pół szklanki śmietany 12%
czekoladę rozdrabniamy. można na tarce o grubych oczkach. (ja wsadziłam połamaną czekoladę do foliowego woreczka strunowego i waliłam w nią tłuczkiem do mięsa:)  margarynę ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym na puch. dodajemy pojedynczo jajka, mieszamy. najlepiej i najwygodniej mikserem. mąkę mieszamy z kakao i proszkiem i stopniowo dodajemy do masy. ucieramy wszystko na gładko. na koniec dodajemy śmietanę. do powstałej masy wrzucamy czekoladę i mieszamy. formę do tarty smarujemy masłem i oprószamy mąką. wylewamy masę i pieczemy 40 minut na 180 stopniach. po wyjęciu można oprószyć cukrem pudrem. ale nie trzeba :)

smacznego. mniamula.

wtorek, 23 kwietnia 2013

schabik

naszło mnie ,żeby wyprodukować trochę własnych "wędlin" na kanapki. patrząc na różnorodność sklepową i nazwy z kosmosu nie mające nic wspólnego z daną wędliną piekę raz na jakiś czas mięso z dodatkami. wiem co zjem i smakuje też nieźle. nie odcinam się od wyrobów sklepowych, o nie. po prostu jakoś tak miałam chęć. na pierwszy ogień poszedł schab. a żeby było milej jest ze śliwką.
potrzeba: kilograma schabu, paczki 150g śliwek kalifornijskich, soli, pieprzu, czosnku granulowanego. oliwy z oliwek oraz dowolnej mieszanki przypraw do mięs- co kto lubi.
ja użyłam mieszanki staropolskiej i zbójnickiej produkowanej prze firmę ( kosmetyczną) Farmona ( do nabycia w ich sklepie internetowym). polecam.
schab myjemy, osuszamy i rozcinamy na roladę. jak dywan. pierwsze cięcie od jednego boku do drugiego wszerz nie do końca i od tego miejsca jeszcze raz. wychodzi spory płat mięsa. rozbijamy lekko tłuczkiem, solimy, oprószamy pieprzem i czosnkiem i układamy śliwki. zwijamy mięso jak roladę i brzegi spinamy wykałaczkami. posypujemy z każdej strony przyprawą. keksówkę wykładamy folią aluminiową, smarujemy oliwą i wykładamy schab. wierzch mięsa również smarujemy odrobiną oliwy i zakrywamy folię. pieczemy 45 minut do 1 godziny w piekarniku na 200 stopniach. na ostatnie 10 minut odkrywamy folię by wierzch się przyrumienił. sprawdzamy stan upieczenia patyczkiem. powinien miękko wchodzić w mięcho:)
podajemy jako wędlinę na zimno lub na ciepło do obiadu z sosem i dodatkami.
smacznego. mniamula.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

pierogi piwne na ostro.

jestem jeszcze raczkująca jeśli chodzi o pierogi, te są tylko próbą maleńką. jak już przestały mi wychodzić to z reszty ciasta zrobiłam rolady. ech lenistwo. bardziej niż pierogi pasuje tu nazwa Zlepki :). bo takie toto niekształtne. ale za to pyszne i w sumie łatwe w przygotowaniu.
potrzeba: dwóch szklanek mąki, kostki margaryny, połowy szklanki jasnego piwa (resztę wypijamy do pierogów :),połowy łyżeczki soli. plus farsz tutaj dowolna sprawa co komu w duszy gra. ja użyłam przesmażonych z cebulą(dwie) pieczarek(pół kilo) zmieszanych z twarogiem(kostka) i pokrojonymi oliwkami. mocno doprawiłam pieprzem, solą i czosnkiem.
z mąki margaryny i piwa zagniatamy ciasto doprawiamy solą i wsadzamy do lodówki na dwie godziny. w tym czasie robimy farsz. jeżeli chcecie taki jak mój to: myjemy pieczarki i kroimy drobno, cebulę obieramy i kroimy w drobną kostkę. razem przesmażamy na niewielkiej ilości oliwy aż pieczarki odparują ,a cebula ładnie się zrumieni. dodajemy twaróg, kruszymy widelcem i mieszamy. dodajemy kilka pokrojonych w kosteczkę oliwek czarnych lub zielonych wsio ryba. doprawiamy dość mocno.
ciasto wyjmujemy z lodówki i wałkujemy cienko, wykrawamy krążki, na każdy nakładamy łyżkę farszu i sklejamy. możemy też metodą na lenia. rozwałkować ciasto podzielić na pół i z każdego kawałka zrobić roladę :) pieczemy w 180 stopniach do zezłocenia. jakieś 15 minut. ale trzeba zaglądać, żeby się nie spiekły. podczas pieczenia rosną więc układamy je w odstępach.
smacznego. mniamula.