chodziły słuchy, chodziły. że mniszek dobry jest, że ten znienawidzony przez posiadaczy pięknych trawników kwiat ( a właściwie ziółko) robi wiele dobrego, jak go przerobimy. zbierałam się do przetworów z mniszka już dłuższy czas. ostatecznie przekonały mnie zdjęcia bieszczadzkich znajomych, na których robią syrop z mniszka. nazwa "chwasta" to Taraxacum officinale. podobno zwiększa odporność. a tego w naszej Rodzinie ewidentny brak.
przepisów jest wiele. lepsze, gorsze. na ile skuteczne, szczerze mówiąc nie wiem:) ale od czego jest intuicja, próby i kombinacje kuchenne?
potrzeba: dwóch szklanek płatków (same żółte) mniszka lekarskiego (mlecza), czterech szklanek wody, dwóch i pół szklanek cukru, soku z jednej cytryny i opcjonalnie(ja dodałam) jednej pomarańczy.
idziemy do lasu w poszukiwaniu polany, bądź łąki na której roi się od nieskalanego spalinami i innymi smrodami mniszka. zbieramy same główki kwiatów, żółte, pięknie rozwinięte. rozkładamy je na kilka chwil, aby ich mieszkańcy -takie małe, czarne robaczki- mogły sobie pójść w siną dal...ewentualnie manewr ten czynimy w przydomowym ogródku już. gdy kwiatki są "odrobaczone" wyrywamy płatki, skubiemy tylko te żółte części, zielone kielichy wyrzucamy, zawierają goryczkę i nie nadają się do przetworzenia. płatki myjemy, delikatnie odsączamy i zalewamy wodą, dodajemy(jeśli chcemy) dobrze wymytą i pokrojoną w plastry, razem ze skórką, pomarańczę. podgrzewamy 15 minut. zostawiamy na noc. na drugi dzień odcedzamy ZACHOWUJEMY WODĘ:) mocno odciskamy płatki. powstałą wodę słodzimy i dodajemy sok z cytryny, będzie to syrop więc jest to dość słodki i gęsty płyn. doprowadzamy do wrzenia i wlewamy do słoiczków. z tej proporcji wychodzą cztery sztuki takich od dżemu. syrop po ostygnięciu przechowujemy w lodówce. do trzech miesięcy.
można zamiast zwykłego cukru dodać cukier żelujący i otrzymamy galaretkę.
zapach niezwykły, smak słodki i ciekawy. wyprawa na łąkę udana. pracy przy kwiatkach trochę jest ,ale warto!!!
smacznego. mniamula.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz